TSUE orzekł, jakie dane dostawca internetu może przekazać organom ścigania. Co z prywatnością?

2 tygodni temu

Pamiętasz jeszcze czasy popularności torrentów? Mogłoby się wydawać, iż w czasach popularności VOD i platform streamingowych, Polacy zrezygnowali z piractwa. Nic bardziej mylnego! Nielegalne pobieranie materiałów wideo, gier i książek przez cały czas cieszy się popularnością. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej właśnie wydał wyrok, który może ukrócić nielegalne praktyki.

„Państwa członkowskie mogą nałożyć na dostawców dostępu do internetu obowiązek uogólnionego
i niezróżnicowanego przechowywania adresów IP do celów zwalczania ogółu czynów zabronionych” – orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Oznacza to, iż krajowe organy publiczne uzyskały dodatkowe narzędzia do przeciwdziałania piractwu. Jednocześnie TSUE przestrzega! Zbieranie tych danych jest dopuszczalne tylko wtedy, gdy „nie pozwala na wyciągnięcie precyzyjnych wniosków na temat życia prywatnego osoby, której dane dotyczą”.

Pirat ma prawo do prywatności

Chodzi więc o to, by policja czy prokuratura mogły, w razie uzasadnionej prowadzonym śledztwem potrzeby, zwrócić się do dostawców internetu o informacje na temat IP użytkowników, którzy mogą być podejrzewani o nielegalną aktywność w internecie.

Co więcej, prawo unijne – stwierdził TSUE – pozwala na przekazanie przez dostawców internetu danych osobowych użytkownika (tzw. „tożsamości cywilnej odpowiadających adresowi IP”). Ale także z zastrzeżeniem: „wyłącznie w celu zidentyfikowania osoby podejrzewanej o popełnienie czynu zabronionego”.

Do takich wniosków doprowadziła sprawa, która trafiła do TSUE z Francji. Dotyczyła ona zachowania równowagi pomiędzy ściganiem przestępców kradnących treści audiowizualne w sieci a zachowaniem prawa do prywatności obywateli.

Organy ścigania i inne instytucje państwowe nie powinny – zgodnie z prawem unijnym – mieć dostępu do innych danych użytkownika internetu, które dostawca usług zbiera. Obywatel nie powinien się więc obawiać, iż przy okazji jakiegoś śledztwa, ktoś dowie się o prywatnych, być może choćby kompromitujących aktywnościach w internecie.

Nawet pirat ma prawo do prywatności.

Polacy lubią kraść wideo w sieci

Statystycznie z roku na rok piractwo spada. Polacy przez cały czas jednak masowo korzystają z serwisów oferujących dostęp do treści wideo nielegalnie – tak wynika z raportu Deloitte „Kradzież treści wideo w internecie w 2023”. Liczba osób kradnących treści audiowizualne w sieci zmniejsza się, ale ich aktywność – rośnie. Roczną konsumpcję nielegalnych treści autorzy raportu szacują na 7,36 mld zł.

Z tego samego badania wynika, iż 4 na 10 Polaków odwiedza nielegalne platformy. Co ciekawe, 5% z tej grupy jest choćby skłonna płacić za dostęp do nielegalnych treści. Pokuszę się tu o podejrzenie, iż ta dana może wskazywać, iż popularność nielegalnych platform wzrasta wraz ze spadkiem dostępności do danego tytułu filmowego na platformach legalnych.

Z moich obserwacji wynika, iż choćby osoby krytykujące piractwo są skłonne skorzystać z nielegalnej platformy, gdy film, który chcą obejrzeć, nie jest nigdzie indziej dostępny – mowa szczególnie o starych tytułach.

Autor zdjęcia: Tanawit

Idź do oryginalnego materiału